czwartek, 27 lipca 2017

Sekretne Życie Pszczół



„W gruncie rzeczy nie trzeba być w czymś najlepszym. Wystarczy, że się to kocha.”

Cytat, który pojawia się na tym blogu po raz kolejny. Właśnie dzięki niemu natrafiłam na książkę, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć.

Historia jest krótka – ci, którzy czytają bloga na bieżąco doskonale wierzą, że uwielbiam różne cytaty, szczególnie te motywacyjne. Ten znalazłam na jakiejś stronie na facebooku, spodobał mi się, więc ustawiłam go na tapetę w laptopie. Byłyśmy akurat z Luśką na wakacjach i nawiązałyśmy kontakt z bardzo sympatyczną rodziną. Chciałyśmy pokazać im jakieś filmy z naszych pokazów, więc wyciągnęłam laptopa. Wtedy pani Ania (jeśli to czyta, bardzo serdecznie pozdrawiam!) zapytała czy wiem skąd pochodzi ten cytat. Nie wiedziałam, więc pokazała mi książkę, bo akurat miała ją ze sobą. Przeczytałam kawałek, uznałam, że w najbliższej przyszłości będę musiała ją przeczytać.

Minęły dwa lata, kiedy przypomniałam sobie o „Sekretnym Życiu Pszczół”. Niedawno trafiło w moje ręce. Zdecydowanie nie żałuję

Nie umiem pisać recenzji. Poważnie. Jak zadania na polski nigdy nie sprawiały mi żadnego problemu, recenzje zawsze były koszmarem. Nigdy nie wiedziałam jak się za nie zabrać.

Na początku zeszłego roku, kiedy przedstawiano nam kryteria edukacyjne zaintrygowało mnie coś, co powiedział nauczyciel od Wiedzy o Kulturze. Jeżeli ktoś chciał mieć szóstkę na koniec roku, musiał oddać 8 recenzji przez okres tych 10 miesięcy. To był czas, kiedy liceum jeszcze nie zdążyło zabić moich ambicji, więc bardzo chciałam to wszystko napisać. Ale… recenzje?

Jednak pan od woku oczekiwał od nas tekstów nieco bardziej… „od serca”. Takich z emocjami, naszymi odczuciami. Uznałam, że spróbuję.

Tak, mam tą szósteczkę na świadectwie 😊

Więc teraz chyba mogę zrobić to samo.

-Możesz grać w football w college’u, a potem zostać zawodowym graczem.
-Dlaczego biali uważają, że możemy odnosić sukcesy wyłącznie w sporcie? Nie chcę grać w futbol – stwierdził. – Chcę zostać adwokatem.
-Nie mam nic przeciwko temu – odparłam, lekko zniecierpliwiona. – Nie słyszałam po prostu nigdy o murzyńskim adwokacie, ot co. Trzeba o czymś słyszeć, zanim zacznie się o tym marzyć.
-Gówno prawda. Trzeba marzyć o rzeczach, o których nigdy się nie słyszało.

Uwielbiam ten dialog. Po prostu uwielbiam. Zach jest fantastycznie wykreowaną postacią, która nie godzi się z wyznaczonym z góry porządkiem. Ma cel i chce go zrealizować. Jest gotowy sprzeciwić się pewnym normom. W imię marzeń. To bohater, któremu z całego serca kibicowałam.

-Gdybym była Murzynką… - zaczęłam.
Zach przytknął mi palec do ust i poczułam, jaki jest słony.
-Nie możemy myśleć o tym, żeby zmienić kolor naszej skóry – oświadczył. – Powinniśmy myśleć o tym, żeby zmienić świat.

I kolejny cudowny fragment. Nie narzekajmy na naszą sytuację. Nie zastanawiajmy się „co by było gdyby”, tylko starajmy się przystosować rzeczywistość do nas. Nie siebie do rzeczywistości. Bo tak naprawdę wszystko jest możliwe. 

I nie rzucam teraz słów na wiatr – rasizm dzisiaj nie jest tak powszechnym problemem jak chociażby w latach 50-tych ubiegłego stulecia. Nie stało się to ot tak. To efekt działania różnych ludzi, takich jak Martin Luther King. To co robił, w końcu przyniosło efekty. To, co my robimy, też przyniesie.

Trzeba dojrzeć do różnych rzeczy, Lily. Trzeba wiedzieć, kiedy drążyć, a kiedy siedzieć cicho i pozwolić, by życie toczyło się swoim trybem.
 
I tutaj mamy tekst wypowiadany przez kolejną doskonale wykreowaną postać. Uwielbiam Sue Monk Kidd właśnie za to, jak wspaniałe osobowości jest w stanie stworzyć. Czytając tę książkę wczujecie się w sytuację wszystkich przedstawionych bohaterów i będziecie trzymać za nich kciuki.
Mimo wielu wzruszających i tragicznych momentów, powieść przepełniona jest ciepłem, miłością, spokojem i czymś, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Mimo skali poruszanych problemów jest niezwykle pozytywna i napawa dobrą energią. Zdecydowanie polecam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli Ci się spodobało - zostaw proszę komentarz :)