niedziela, 19 listopada 2017

Jak znaleźć motywację?

Często słyszę, jak ludzie mówią, że nie potrafią się do czegoś zmotywować. Że bardzo by chcieli, ale jakoś nie mogą. Kiedyś nie mogłam tego pojąć. Dzisiaj często mówię tak samo.

Nie jestem przekonana, czy widać to po moich postach, ale przez ostatnie miesiąca (albo bardziej lata) zmieniłam się i zmieniło się moje podejście do życia. Mój optymizm został trochę… przygaszony? Nie umiem ubrać w słowa, tego co się stało. Może to po prostu zderzenie z rzeczywistością? Nevermind.

4 lata temu wszystko było takie proste. „Przekonam rodziców, usunę facebooka, będę się uczyć, wszystko się uda.” Tyle. Moje życie kręciło się głownie wokół szkoły i koni. Mówiłam sobie, że w przyszłości będzie inaczej, że jak będę dorosła będę jeździć codziennie i tak dalej.
Jestem dorosła. I co? 

Chyba rzeczywistość wygląda trochę inaczej. To zabawne, bo w tym momencie mam dokładnie to, czego chciałam cztery lata temu. Natan jest prawie mój, mogę jeździć kiedy chcę. Dojazd do stajni też mam względnie ogarnięty i nie potrzebuję prosić rodziców, żeby mnie podwieźli. Brzmi idealnie, prawda?

fot. P. Gala


Tylko co różni mnie, leżącą bezczynnie na łóżku po powrocie do szkoły i zastanawiającej się, czy aby na pewno Natan musi być dzisiaj pojeżdżony, od tej pełnej entuzjazmu 14-latki, która była w stanie poświęcić wszystko dla dnia spędzonego w stajni?

Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią. I wiecie co?

Po prostu wtedy musiałam o to zawalczyć. Może dlatego każda minuta w stajni była taka cenna. Patrzyłam z zazdrością na osoby, które jeżdżą sobie kiedy chcą. Które mówią , że nie chce im się iść na trening. Poważnie. A teraz ja jestem taką osobą. I bardzo chciałabym cofnąć się w czasie.
Ale nie jesteśmy tutaj, żeby opłakiwać fakt, że kiedyś było inaczej, że lepiej się żyje bez świadomości pewnych rzeczy i że dorastanie jest do dupy. Zdecydowanie nie. Chciałam tylko wytłumaczyć pewien mechanizm. Myślę, że jesteście w stanie odnaleźć w swoim życiu jakąś analogię do tego, co właśnie napisałam. Teraz skupmy się na tym, co można zrobić.


Pierwszy błąd – brak konsekwencji. Kiedyś miałam sztywno ustalone dni i godziny treningów. Stały punkt tygodnia. Teraz, zamiast zaplanować sobie konkretne terminy, przyjeżdżam kiedy akurat mam chwilę. Czyli wracamy do głównej myśli tego bloga – organizacja to życie. Jeśli chcemy coś zrobić, musimy to zaplanować.

Fot. ze strony Podskalan



Błąd numer dwa – brak motywacji. Bez celu nigdzie nie dojdziesz. Będziesz włóczyć się po różnych ścieżkach nawet nie wiedząc czego szukasz. Nic nie osiągniesz, jeśli nie będziesz wiedzieć czego chcesz. Ustelanie celu nie jest trudne. Zastanów się, gdzie chciałbyś być za, powiedzmy, kilka miesięcy, albo co chciałbyś wtedy umieć. Zapisz. Przeanalizuj co musisz zrobić, żeby to osiągnąć. Podziel na etapy. I weź się do roboty. Możemy wszystko, jeśli tylko chcemy. Często tak mówię. Z biegiem czasu zauważyłam, że poważnym problemem może być właśnie chęć. Żeby po prostu zależało.

Ostatnio znalazłam stary kalendarz, a w nim kartkę, na której rozpisałam sobie w punktach, co muszę zrobić, żeby móc wystartować z Natanem w TRECu. Było to dość dawno, ale przeanalizowałam, co tam wypisałam i widać, że konsekwentnie wszystko po kolei zrobiłam. No i mimo, że minęło sporo czasu – cel zrealizowałam.



Motywację jest bardzo łatwo znaleźć. Dookoła nas jest jej pełno. Poważnie. Największa motywacja to przecież… inni ludzie. Którzy coś robią. Staram się otaczać takimi osobami, które się czymś zajmują. Niesamowicie mnie inspirują. Na przykład mój przyjaciel – ma ambitne plany związane z językami i cały czas coś robi w tym kierunku. Ogląda seriale po hiszpańsku, francuskiego uczy się sam i dawno przegonił materiał, który robią w szkole. Za każdym razem jak wspomni, że robi coś z tym związanego, ja automatycznie dostaję kopa do działania i też chcę coś zrobić, bo w końcu mam podobne ambicje.

Jeśli będziecie otaczać się pozytywnymi ludźmi, którzy mają w życiu jakiś cel, pasję, to udzieli Wam się ich entuzjazm i też będziecie chcieli coś zrobić. Mieć takie osoby wokół siebie, to coś naprawdę fantastycznego.



Myślę, że na dzisiaj to tyle,
Miłego tygodnia wszystkim!

czwartek, 2 listopada 2017

Kocham Jesień.

Post udostępniony przez Marcela (@marcela_gnr)


Jak zazwyczaj, wpatruję się w okno autobusu. Powoli zaczyna się ściemniać. Oczywiście pada deszcz. W słuchawkach rozbrzmiewa cudowny głos jeszcze młodego Axla. Rzecz jasna słucham November Rain. Idealnie wpisuje się w wszechobecną aurę jesieni, może jedynie poza faktem, że jest październik, ale w zasadzie już się kończy, więc nie ma to większego znaczenia.

Kilka minut później wchodzę do kawiarni. Uderza we mnie przyjemne ciepło i zapach świeżo mielonej kawy. Zupełne przeciwieństwo przenikliwego zimna, wiatru i deszczu na zewnątrz. Zamawiam kawę i z zainteresowaniem przyglądam się halloweenowym dekoracjom. Wszechobecne dynie tworzą niepowtarzalny, jesienny klimat. Odbieram kawę i siadam przy stoliku. Wyciągam książkę i zaczynam czytać. Spoglądam na zegar wiszący na ścianie. Mam jeszcze chwilę. Zatapiam się w lekturze, co jakiś czas popijając aromatyczną kawę ze swojego kubka.

Parę chwil później pojawia się moja przyjaciółka. Długo się nie widziałyśmy, przez tempo jakie naszemu życiu nadaje ostatnia klasa liceum. Czas mija błyskawicznie, a tematy do rozmów się nie kończą. Za oknem możemy dojrzeć kolorowe liście spadające z drzew.

Kocham jesień.




Długie chłodne wieczory spędzone pod kocem z książką, dobra kawa z ważnymi osobami, hubertus, spacery wśród opadłych liści i Ed Sheeran - to dla mnie kwinesencja jesieni.

Kiedy inni pogrążają się w jesiennej depresji, we mnie nagle budzą się niesamowite pokłady pozytywnej energii. Mam mnóstwo pomysłów i chęci do działania. Nie zawsze tak było. Myślę, że każdy może pokochać jesień, jak każdą inną porę roku.

Może warto zdać sobie sprawę z faktu, jak wiele fantastycznych rzeczy można robić właśnie teraz - bardzo polecam lekturę tych wpisów:




Oczywiście dorzucę też coś od siebie.

Po pierwsze - przynajmniej raz wypić Pumpkin Spice Latte w Starbucksie. Poważnie. Ta kawa to życie, czekałam na nią cały rok. Jest po prostu idealna na te coraz chłodniejsze, jesienne dni.

Ja zdążyłam już zrealizować ten punkt :)




































Po drugie - spróbować czegoś nowego. Nie ważne co to będzie. Może warto sięgnąć po książkę z innego gatunku niż zwykle, to samo tyczy się filmów. Po prostu nowy serial? Pójść w inne miejsce niż zazwyczaj, wrócić do domu inną drogą niż zawsze. Albo spróbować nauczyć się czegoś nowego? Ja ostatnio podejmuję próby dogadania się z gitarą, nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, ale cóż, próbuję :)

Post udostępniony przez Ticket To Happiness (@happiness_and_friendship)


I ostatnie - spotkać się z kimś, kogo dawno nie widzieliście, a kto wciąż jest dla Was ważny. Bo warto pamiętać o starych przyjaźniach i je pielęgnować :)

Udanej jesieni!